Orbitrek do 1 tys. zł
Komfort treningu - średni
Stabilność - średnia
Płynność ruchu - średnia
Jakość wykonania - średnia
Niezawodność - średnia
Wyposażenie - słabe
Cena/jakość - dobra
Cena 999zł (w dniu testu24/01/2016)
Nowy orbitrek do 1tys. zł to temat, który spędza mi sen z powiek od lat. Wierzę, że dobra maszyna powinna trzymać konkretny standard i musi swoje kosztować. Jak do tej pory takiej maszyny nie znalazłem. To, że nie znalazłem nie oznacza, że nie szukam, szukam bardzo intensywnie i jak do tej pory z przeciętnymi wynikami. Oto Energetic E800.
Od razu widać, że jest to Xterra FS2.5e na pokrętło i w innym kolorze. Wizualnie orbitrek jest kulturalny, wykonany z przyzwoitej jakości materiałów i co najważniejsze, bez zbędnych kiczowatych dodatków. Kolorystyka jest skromna – czerń i biel. Wśród urządzeń budżetowych naprawdę trudno znaleźć coś, co nie kłuje wyglądem w oko. Większość pseudoorbitreków do 1 tys. zł to niestety tandeta wypolerowana na wysoki połysk. Tym bardziej podoba mi się E800, bo jest skromny i nie próbuje udawać czegoś z wyższej półki. Koszyczka na bidon, bidonu i plastikowych osłon przegubów brak. Brak jakichkolwiek elementów, które nie byłyby niezbędne do prawidłowego użytkowania.
Cała konstrukcja jest lekka, kompaktowych rozmiarów. Elementy metalowe robią wrażenie w miarę wytrzymałych. Powinny utrzymać użytkownika o wadze do 100kg.
Komfort pracy jest akceptowalny. Orbitrek pracuje w miarę cicho i płynnie. Obciążenie zmienia się należycie za pomocą pokrętła. Rozstaw stóp – 19cm! I to jest ten czynnik, który wyróżnia E800 wśród budżetowej konkurencji. Szeroki rozstaw stóp jest zmorą tanich maszyn. Na większości budżetowych orbitreków musimy stawać szeroko i uskuteczniać tzw. „kaczy chód” w rozkroku dochodzącym nawet do 24cm. E800 ma 19cm rozkroku, co jest wynikiem dobrym.
Na orbitreku E800 odnalazłem się nieźle, trenuje się na nim wygodnie. Każdy o wzroście do 190cm i wadze do 100kg będzie czuł się na nim komfortowo. Wszystko jest tam, gdzie powinno być. Zbędnych dodatków brak. Pod pewnymi względami mały E800 jest lepszy od drogich maszyn, jak Kettler Vito M, którego mam na testach w tym samym czasie i na który poobijałem sobie kolana. W komforcie pracy, jedyna różnica między nim, a droższą konkurencją, to fakt, że orbitrek w ruchu trochę się ciągnie, zamiast toczyć. Nie porównuję tu jakości wykonania, obydwu maszyn, ponieważ dzieli je przepaść adekwatna do różnicy w cenie.
Konsola komputera jest prosta, czytelna i łatwa w obsłudze, zasilana na baterie „paluszki”. Półki pod tablet brak
Niezawodność. Po 2 tygodniach testów mogę napisać, że jest dobra. Nic się nie zepsuło, orbitrek nie zaczął wydawać dziwnych dźwięków. Długodystansowy raport awaryjności będziemy mieli dopiero za jakiś rok, ale rokowania są bardzo dobre. Poza tym tak prosta konstrukcja, bez zbędnych dodatków sprawia, że na prawdę, nie ma co się w niej popsuć.
Cena 990zł jest niewygórowana i moim zdaniem adekwatna do tego, co za nią dostajemy. Dostajemy najbardziej podstawową wersję maszyny eliptycznej, na której z definicji możemy trenować zarówno górne jak i dolne partie ciała, w bezpieczny dla zdrowia i cichy sposób. I właśnie to w tym orbitreku najbardziej mi się spodobało – czarnobiały minimalizm w przyzwoitym wykonaniu, niewielkie pieniądze.
Czy polecam kupno tego sprzętu?
Jak zwykle polecam doinwestowanie do lepszej maszyny. E800, to najlepsze, co znalazłem w cenie do 1000zł, ale nie umywa się do najtańszego napędu przedniego lub droższych maszyn z napędem tylnym. Niemniej jednak, mając 1000zł i dobre chęci ciągle można na nim nieźle potrenować. Na Olx można znaleźć zadbane egzemplarze tego sprzętu za mniej niż 600zł. Powodzenia