o trwałości rzeczy

Albo świat stał się bardziej badziewny, albo zawsze taki był tylko bardziej szanowało się rzeczy (i ludzi). Nie wiem, czy to już ten wiek, żeby zacząć zrzędzić (36), ale mam wrażenie, że wszystko, co mnie otacza, rozpada się przy pierwszym użyciu i jest zrobione z byle gówna. Dotyczy to towaru, który dobrze znam z pracy - sprzętu sportowego, ale też produktów codziennego użytku, głównie ciuchów, elektroniki i innych produktów, które się naturalnie zużywają, ale powinny po służyć dłużej niż "do pierwszego prania".

Słuchawki JBL E40BT - rozleciały się po ok 60 godzinach użytkowania. Nowe kosztowały ok 300zł i były użytkowane okazjonalnie, w normalnych warunkach + na kilku treningach.

Wykonanie przeciętne, ale kupiłem, bo jakość dźwięku była bardzo chwalona i faktycznie, to było ok. Bluetooth działał nieźle, bateria trzymała wystarczająco długo na moje potrzeby. Wygoda użytkowania średnia, bo nie do końca przylegały do ucha tak, jak należy. System składania sprawiał, że albo jedna albo druga strona cisnęła trochę bardziej. Ogólne wrażenia z użytkowania były dobre do puki słuchawki się nie rozleciały.

Pierwsza odpadła czerwona zatyczka zawiasu. później pękły łączenia wewnętrzne nauszników. Na końcu nauszniki po prostu rozkleiły się i rozleciały. Nie spodziewałem się cudów, ale słuchawki JBL Synchross E 40 BT były używane okazjonalnie, może przez 60 godzin w sumie. 5 zł za godzinę użytkowania to trochę sporo jak za średniej klasy sprzęt. Zastanawiam się, czy próbować to naprawiać, czy kupić nowe.

Update.

Słuchawki dało się naprawić dokupując do nich zapasowe gąbki, które przetrwały ponad rok (czerwone). Aktualnie mam w użyciu już drugi zestaw zamiennych gąbek, który sprawuje się nieźle (znów czarne). Czy gąbki powinny psuć się co kilka / kilkanaście miesięcy? Nie wiem, chyba powinny wytrzymywać dłużej.