Dyskopatia - nowe wnioski

Po 3 miesiącach codziennego życia z umiarkowanym bólem dyskopatycznym a następnie kilku tygodniach bezbolesnej egzystencji, nadal trudno jest mi skorelować występowanie bólu z konkretnymi czynnikami, ale mam trop.

 

1. Mniej siedzenia

2. Aktywacja pośladka

3. Uwodnienie i dieta

4. Stres

 

Kilka ostatnich miesięcy żyłem w stanie bólu na tyle dużego, że nie mogłem ćwiczyć. Jak nie ćwiczę, to przy okazji robię sobie przerwę od zdrowej diety, mniej piję wody, więcej alkoholu i kawy. Co za tym idzie, więcej czasu spędzam w pracy czyli przy komputerze. Do tego doszedł spory stres związany z pracą. Tak upłynęły mi 3 miesiące, po których stwierdziłem, że już dłużej nie mogę żyć bez treningu, bo wysiadam fizycznie i przede wszystkim mentalnie. Wróciłem do treningów trochę forsując ból i gdy okazało się, że nie jest gorzej to poszedłem za ciosem i zacząłem ogólnie więcej się ruszać, mniej siedzieć itd.

 

Do tego robię nowe ćwiczenia mocniej aktywujące pośladek np. glute bridge i różne wznosy. Olałem McKenziego, bo nie przynosiło to rezultatów, w zamian dodając jedno ćwiczenie na rozluźnienie kręgosłupa.

 

Po 4 dniach nowej drogi, polepszyło mi się na tyle, że wróciłem do ćwiczeń siłowych. Stan się minimalnie pogorszył ale nadal czuję się nieźle i od 4 tygodni trenuję. Dziś zamierzam dołożyć do ćwiczeń dietę. Głównie chodzi tu o sporą ilość wody, ograniczenie kawy, alkoholu i ogólne zwiększenie ilości jedzenia. O wodzie przypomniał mi mój trener, natomiast teraz dopiero skojarzyłem, że ćwicząc siłowo zawsze jadłem więcej. Dzieje się to automatycznie, po prostu jestem częściej głodny. Przy tym czuję się trochę lepiej i ból jest mniejszy. Może daje to lepszą regenerację? Może to efekt placebo, ale korelacja jest ewidentna - więcej, lepszej jakości jedzenia = mniejszy ból pleców. Tu dodam, że nigdy nie odżywiam się źle, nie jem byle czego nawet w czasie wolnym od diety. Zaczynam myśleć, że sama ilość kalorii lub innych składników może mieć znaczenie. Aktualnie staram się jeść to co zwykle, ale więcej.

 

Stres praktycznie zawsze jest związany z pogorszeniem mojego zdrowia. Przekłada się on na gorszy sen, mniejszy apetyt, słabsze treningi pogorszenie jakości życia. Niestety trudno jest go wyeliminować lub nawet zmniejszyć. Ruch i trening zdecydowanie pomaga, ale jak dookoła dzieją się trudne do ogarnięcia rzeczy, to człowiek robi się bezsilny i ulega. Szczególnie gdy trudna sytuacja się przedłuża.

Nie sądzę, żeby któryś z wymienionych czynników był tym kluczowym, ale możliwe, że sumarycznie czynniki mogą przełożyć się na gorszą regenerację, spięcie całego ciała i w efekcie ból.

 

Dajcie znać, co o tym sądzicie, może ktoś ma jednak kuloodporny sposób na poprawę komfortu życia.

Write a comment

Comments: 4
  • #1

    Grzesiek (Wednesday, 22 April 2020 10:57)

    Cześć,
    1. Koniecznie zrób rezonans magnetyczny kręgosłupa.
    2. Z badaniami udaj się na konsultacje do neurochirurga.
    3. Badania pokaż fizjoterapeucie który wskaże bezpieczne dla Ciebie ćwiczenia.
    4. Jeśli masz przepuklinę lub wypuklinę kręgosłupa która uciska nerwy, mogą pomóc zastrzyki nadtwardówkowe.
    5. Nie zmieniaj kolejności tego planu :)
    Pozdrawiam
    Grzesiek

  • #2

    Tadeusz (Monday, 17 August 2020 22:17)

    Nie mam tak poważnych dolegliwości, ale pracując po kilkanaście godzin dziennie przy komputerze mogę polecić następujące rzeczy, dzięki którym wszelki ból zniknął:
    1. Siedzenie na poduszce sensomotorycznej ("jeżu"). Druga pod stopy. Zaskakująca poprawa. Mikroruchy dały mi nadzwyczaj wiele.
    2. Trzymanie przedramion na stole, nie na podłokietnikach fotel biurowego. Głębokie wsuwanie się pod stół.
    3. Trzymanie ramion blisko ciała (trochę jak przy dolnej pozycji pompki), nie wyciągniętych do przodu. Myszka nie wykracza poza kolana, jest wyraźnie przed nimi.
    4. Pionowa myszka.

    Z ćwiczeń zaniedbałem (choć też dawały świetne efekty) rozciągane się. Bardzo skuteczne są wszelkie pilatesowo-joginiczne.

  • #3

    Jurek (Thursday, 29 October 2020 11:18)

    Wpis juz dawny więc może Ci się poprawiło ale dam pewną radę bo takie rzeczy lubią się odnawiać. Ćwiczenie jest banalne, przekazane mi przez pewnego rosyjskiego neurologa i pomoże pewnie w 95% przypadków gdy nie ma jeszcze zmian morfologicznych. Jeśli chodzi o mnie, bóle pleców, szczególnie obszaru lędźwi miałem od szkoły średniej a nasili ło się to gdy zacząłem jeździć na snowboardzie. Ta rewelacja to 2-3 minutowy skłon z siadu płaskiego na piętach, jak w modlitwie muzułmańskiej. Ta pozycja (ja to robię już stale) rozciąga delikatnie krzyż i plecy i bardzo skutecznie kończy z bólami pleców. Od czasu zastosowania nie miałem już nigdy problemu z plecami a mam już swoje lata i jeżdżę cały czas na desce.

  • #4

    Jurek (Tuesday, 03 November 2020 23:19)

    Ps. Osobiście mam dobre doświadczenia z dobrymi (nie każdym, trzeba dobrze poszukać raczej młodszych którzy są na bieżąco) rehabilitantami którzy są codziennymi praktykami obserwującymi reakcje na zabiegi u pacjentów.